Ukazała się nowa płyta reaktywowanej Budki Suflera z Felicjanem Andrzejczakiem


22 listopad 2020


Nabywaniu nowych wydawnictw spod znaku Budki Suflera towarzyszyły przez lata ogromne emocje, wyczekiwanie na dźwięki i teksty najwyższych lotów. Teoretycznie podobnie powinno być przy albumie Budki Suflera&Felicjana Andrzejczaka "10 lat samotności", który swoja premierę miał 20 listopada. Tym razem było jednak więcej niepewności i znaków zapytania. Czy to jeszcze Budka Suflera, czy cokolwiek co powstało po 2014 roku, a wiec po zakończeniu oficjalnej działalności zespołu, powinno jeszcze firmować logo Budki Suflera. Do tego już w większości inni ludzie w zespole, nie ma założycieli grupy zmarłego Romualda Lipki, nie ma Krzysztofa Cugowskiego, który konsekwentnie zamknął etap budkowy, nie ma w większości muzyków, którzy grali w Budce Suflera przez czterdzieści lat działalności. Projekt reaktywowanej w 2019 roku Budki Suflera, zwłaszcza po śmierci Lipki, firmuje Tomasz Zeliszewski - perkusista, przez lata menager zespołu i autor tekstów wielu utworów oraz Mieczysław Jurecki, basista i gitarzysta, który na przestrzeni lat z przerwami dłużej i krócej w zespole. W 2019 roku wokalistą reaktywowanej Budki Suflera został Robert Żarczyński, którego Jurecki i Zeliszewski wypatrzyli w 2016 roku w Piekarach Śląskich podczas II Sufler Rock Festiwalu. Na jesień rok temu zespół zagrał kilka koncertów również z udziałem Urszuli, Izabeli Trojanowskiej i Felicjana Andrzejczaka. Wypuścił trzy single i zapowiedział wydanie nowej płyty z Felicjanem Andrzejczakiem, która właśnie ukazała się na rynku.

Po jej przesłuchaniu pytań i wątpliwości wcale nie mniej. Owszem są kompozycje Romualda Lipki, jest znany głos Felicjana Andrzejczaka, są teksty zarówno Tomasza Zeliszewskiego, Marka Dutkiewicza, Bogdana Olewicza, a więc tekściarzy dobrze znanym fanom. Teksty napisali ponadto Zbigniew Hołdys, Jacek Cygan (kiedyś dla Budki napisał tekst do "Miasto się budzi") i Andrzej Kuryło. W tym wszystkim jednak gdzieś uleciał styl i charakter Budki Suflera tej sprzed lat. I nie chodzi nawet, że wokalistą nie jest Krzysztof Cugowski, a lubiany przecież i szanowany przez fanów Felicjan Andrzejczak. W większości utwory przypominają to co możemy znaleźć na płytach solowych Felicjana Andrzejczaka, zwłaszcza tych nagrywanych z Mietkiem Jureckim. Jest podobno nowoczesna aranżacja i zgrywanie utworów produkcji Roberta Dudzica. Jednak z tą nowoczesnością fan Budki Suflera, tej starej ale i tej sprzed nawet dopiero co kilku lat, musi się jednak mocno osłuchać, zwłaszcza gdy gitary dość oszczędnie słychać, a przecież nagrywało je dwóch gitarzystów Darek Bafeltowski i Piotr Bogutyn (w reaktywowanej Budce zaliczyli serię koncertów jesienią zeszłego roku). Na dłuższe solówki nie ma tu za bardzo niestety miejsca, bo jak się już gdzieś pojawiają to szybko się kończą. Z pewnością nie małym zaskoczeniem było zastąpienie w Piotra Kominka, klawiszowca, który od 2003 roku do 2012 grał w Budce Suflera i nawet później gościnnie pojawiał się na koncertach wspierając i uzupełniając często dźwięki Romualda Lipki, znanym m.in. z Czarno-Czarnych i Big Cyca Piotrem Sztajdlem. W chórkach chociaż bardzo oszczędnych na płycie Ewa Szlachcic i Anna Rosochacka.

Wracając do samych utworów to Budka Suflera w swojej historii popełniła kiedyś dwie tzw. EPki "4 pieces to go" i "American Tour" i gdyby w przypadku nowego wydawnictwa przybrało to taki format, czyli cztery pierwsze piosenki z płyty: "10 lat samotności" (znane już z promowanego teledyskiem singla i faktycznie po czasie wpadającego w ucho), "Maski" (tu gitary słychać, chociaż takie hołdysowe, a do tego naprawdę dobry tekst Tomasza Zeliszewskiego - "Na pasku czytam kto w doniczkach sadzi zło co wolno mnie a czego nie..."), "Lubię patrzeć kiedy śpisz" i "Ziemia jest płaska" (w lekko żartobliwej formie muzycznej, która na wcześniejszych płytach Budki Suflera się przecież zdarzała jak w utworach np. "Fraszka dla Staszka", "No i gra", a tu szczególnie przypominająca solowe płyty Mechanika). Do tego zestawu ewentualnie dodać można "Powrotów nie ma już" gdzie Felicjan Andrzejczak wyśpiewuje słowa napisane przez Marka Dutkiewicza "Powrotów nie ma już Nie uratują nas Wypłowiał naszych słów Blask...", które brzmią dość wymownie. W tym utworze szczególnie podoba mi się zaśpiew Andrzejczaka "Ooo - nie ma nas", które dodają fajnego charakteru piosence. I dalej na płycie już co raz mnie budkowo i mniej przekonująco. Po prostu piosenki, które wypełniają płytę. Takie numery potrafił jeszcze swoim głosem uratować Krzysztof Cugowski, Felicjan je po prostu zaśpiewał pewnie najlepiej jak potrafił, ale do kanonu twórczości spod znaku Budki Suflera i kompozycji Romualda Lipko raczej nie wejdą.

Pomijając na koniec wszystkie wątpliwości, okoliczności i celowość reaktywacji Budki Suflera jeśli miałbym płytę podsumować, to owszem są momenty zarówno muzycznie jak i tekstowo dobre. Momenty. Generalnie jednak zbyt łagodnie i stylistycznie daleko od tego co było przez lat miarą Suflerów, zwłaszcza gdy słyszymy w utworze "Czego Ty od życia chcesz" klimaty reggae, skądinąd fajne muzycznie, ale czy koniecznie do śpiewania dla Felicjana Andrzejczaka. Finałowa piosenka "To dobry moment", zgodnie z opisem na książeczce dołączonej do płyty w hołdzie dla Romualda Lipko, przepraszam ale bardziej kojarzy mi się z piosenką biesiadną niż z klimatami w których przez lata tworzył Lipko.

To co wyżej to oczywiście subiektywna ocena, skażona dotychczasowymi doświadczeniami z muzyką Budki Suflera, również tych nagrywanych wcześniej z Felicjanem Andrzejczakiem. Czy płyta spodoba się szerszej publiczności, można nawet przypuszczać, że tak, jednak warto nastawić się na inne klimaty niż do których do tej pory byliśmy przyzwyczajeni i które przez lata firmował wspólnie Lipko/Cugowski. Płytę oczywiście polecam kupić, przesłuchać i wyciągnąć swoje wnioski.